15.5.17

Życie bez żelazka.

Kilka miesięcy temu, przed przeprowadzką do Holandii, nie wyobrażałem sobie życia bez żelazka.

Moje ubrania w większości wymagały prasowania po wyschnięciu, więc było to dla mnie narzędzie niezbędne. Jednak odkąd mieszkam w Tilburgu (Holandia), kompletnie nie korzystam z prasowania! 
Jak to możliwe? Otóż moja maksymalnie pomniejszona garderoba składa się głównie z ciuchów wykonanych z materiałów syntetycznych i półsyntetycznych - dzięki temu ubrania praktycznie prostują się same podczas suszenia i przy okazji nie tworzą się na nich zagniecenia jak na bawełnie podczas prania. Co z tym się wiąże - brak żelazka sprawia, że szukam odzieży która w przyszłości nie wymusi na mnie jego zakupu ;) Syntetyczne materiały nie nasiąkają wodą/potem, dlatego dobrze sprawdzają się w turystyce i w sporcie. Minusy? Po jednorazowym użyciu wymagają prania - ale z bawełną jest podobnie ;) Chciałbym przerzucić się całkowicie na produkty z wełny merynosów (świetne właściwości termoizolacyjne, odprowadzanie potu, czy zdolność do niepochłaniania zapachów), ale ciężko mi wciąż uzasadnić sobie zakup t-shirta za prawie 300 zł, lub spodni za 850 zł, pomimo oczywistych zalet materiału, z jakiego są wykonane.

Niesamowite, jak wiele rzeczy wydaje się być koniecznych w każdym domu, a jednak wcale takimi nie są. Myślę, że kolejnym produktem do wyeliminowania może być np. czajnik elektryczny - pytanie tylko, czy warto rezygnować z wygody, na rzecz tylko i wyłącznie pomniejszenia stanu posiadania?